Liście

październik 30th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Niedzielna rundka wokół Głębokiego dziś pod znakiem poetyckich wzlotów i upadków. Entourage, że tak się wyrażę, ogólnie rzecz biorąc przesadnie nastrojowy. Spacerowaliśmy więc po …(uwaga!! sięgam do metafor najcięższego kalibru) złotych,szeleszczących kobiercach, a na głowy  kapał nam złoty deszcz. Jesień osypywała na nasze ramiona złote okruchy melancholii.Kładła pod naszymi stopami pieczęcie mijającego czasu. Podmuchy wiatru wplatały nam we włosy letnie wspomnienia. I kiedy ja rozszalałam się poetycko i chciałam skłonić mojego męża Waldemara do poetyckiego współzawodnictwa, on – po długim namyśle – zadeklamował , cytuję:  „Spadają liście …- zajebiście!!”.

Tagi: , , ,

Sklepik z „innej bajki”

październik 23rd, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Mamy na Wołczkowie takie miejsce, dzięki któremu cofam się w czasie . To mały sklepik ekologiczny Państwa Zięciaków. Gdy do niego wchodzę, czuję się prawie tak, jak dawno dawno temu, gdy odwiedzałam na wielkopolskiej wsi moją ukochaną babcię. Jak sięgnę pamięcią, niebywale sugestywny był zapach ciemnej sieni. Złożone w kącie warzywa, kiszące się w garncach ogórki, suszona wędzonka, zboże w workach, świeżo upieczony, stygnący pod białą ściereczką drożdżowy placek i dopiero co uparowane dla świnek „pyrki” – wszystko to tworzyło zapach niepowtarzalny, do którego tęsknię i którego -wiem to – już nigdy nie odnajdę.

W sklepiku Pani Magdy odnajduję  jednak coś z tej domowej atmosfery wiejskiej sieni. Wygląda on jak duża spiżarnia , do której pozwolono nam na chwilę zakraść się i nacieszyć darami natury. Są tu piękne dynie (wczoraj Pani Magda podała mi smakowity przepis na prostą z nich potrawę, mniam!), kapusta, seler, pietruszka, marchewka, czosnek, cebula, fasola, groch, rzodkiew, kalarepa , ziemniaki (wszystko z upraw Pani Magdy) oraz domowy żur na zakwasie, soki warzywne, miody,kozi ser i oczywiście pyszne, wiejskie jajka. Nieco z innego świata, oryginalną ozdoba sklepiku są drewniane anioły i rajskie ptaki, które wyszły spod dłuta Pana Jana, męża Pani Magdy. Pan Jan , na co dzień zajęty gospodarką, w wolnych chwilach rzeźbi w drewnie. Jego anioły, świątki, wiejscy grajkowie, kolorowe ptaki odkrywają przed nami duszę artysty wrażliwego, szukającego inspiracji w religijnych odwołaniach i ludowej tradycji. Jak to dobrze , że są ludzie, którzy mają potrzebę by do tej tradycji sięgać – tak po prostu, dlatego, że piękna i bogata.

Jeśli będziecie w Wołczkowie zajrzyjcie do sklepiku Państwa Zięciaków koniecznie (za remizą strażacką). Zróbcie to zarówno dla swego ciała, jak i ducha. Bo czy w innym miejscu zobaczycie dorodne dynie w otoczeniu drewnianego chóru aniołów , kosz z czosnkiem, nad którym pochylać się będa rajskie ptaki i Chrystusa Frasobliwego zadumanego nad koszami pełnymi cebuli , buraków i pietruszki?

Tagi: , ,

Dzień Nauczyciela

październik 17th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Koniec tygodnia bardzo pracowity. Dzień Nauczyciela, choć nie tak fetowany, jak jeszcze kilka lat temu, to jednak przywiódł do kwiaciarni  tych uczniów, którzy nauczycieli swych cenią i kwiatkiem chcieli wyrazić swój szacunek.

W tym dniu nachodzą mnie wspomnienia z zamierzchłej, szkolnej przeszłosci. Moi nauczyciele byli naprawdę różni. Lepsi i gorsi, sympatyczni i zupełnie nie dający się lubić. W podstawówce była wśród nich „pani od polskiego”. No co tu dużo mówić, krzyczała na nas tak, że słychać ją było na poziomie dwóch pięter, mimo to bardzo ją lubiliśmy i naprawdę dużo nas nauczyła . Zapomnieć nie mogę natomiast perfidnego chwytu „pod obojczyk” , który do perfekcji opanowany miala „pani od biologii”. Dzisiaj metoda wychowawcza nie do przyjęcia, wtedy jakoś nikt nie pomyślał, by z ewidentnej „przemocy fizycznej” robić aferę. Miło natomiast wspominam obie „panie od matematyki”, spokojne, rzeczowe, cierpliwe , a panią dyrektor szkoły podziwiam do dziś. Zachodzi czasem po kwiaty do mojej kwiaciarni. Zastanawiam się zawsze , gdzie kupuje eliksir młodości – wciąż ta sama klasa, elegancja….i wciąż czuję przed nią respekt,choć – ponieważ pamięta mnie z czasów szkolnych!!! – zawsze sympatycznie się do mnie uśmiecha .

A szkoła średnia….II Liceum Ogólnokształcące, czyli szczeciński „Pobożniak” (zwany tak bynajmniej nie z powodu pobożności uczniów, lecz od imienia patrona  ulicy Henryka Pobożnego) za swoich najlepszych czasów . A więc wspaniały dyrektor Fitas;  więc nieodżałowany (zmarł bardzo młodo), naprawdę niesamowity nauczyciel języka francuskiego J.Lehmann. Dzięki niemu, w czasach zamkniętych granic, mieliśmy z całą klasą okazję pojechać do Francji; dzięki niemu do dziś mówię w miarę logicznie po francusku, dzięki niemu wiem, co to pasja nauczania. Lubiliśmy go wszyscy, a On lubił nas. „Dwójka” to także bardzo wymagająca, siejąca postrach nauczycielka fizyki p.prof.Radzymińska i zasadnicza, bezkompromisowa p.prof.Cielecka, nasza wychowawczyni. I jeszcze pani profesor Wrzosek – wspaniała matematyczka. To właśnie u niej na lekcji doznałam zaskakującego zjawiska rozdwojenia jaźni. Byłam tak nieprzygotowana do lekcji,że gdy wezwała mnie do tablicy, wyszłam na środek klasy mając wrażenie , że nadal siedzę w ławce. Sama sobie nie mogłam się nadziwić, że plotę takie bzdury.Dostałam oczywiście pałkę, ale poniekąd , z powodu tego rozdwojenia czułam się  usprawiedliwiona. Nie mogę nie wspomnieć pani profesor Burbickiej (biologia) i pani profesor Błaszyk (historia) – bez  obu pań „Dwójka” nie byłaby taka sama  i wszyscy „dwójkowicze” wiedzą dlaczego. Nie miałaby też szczególnego kolorytu bez polonistki pani profesor Getek. A w ogóle  :” wszyscy „dwójkowicze” to jedna rodzina, starszy czy młodszy, chłopak czy dziewczyna…” i to jest magia tej szkoły i zasługa nauczycieli w niej uczących. Po ” Pobożniaku” krążył, krąży i krążyć będzie duch twórczej swobody, dystansu do rzeczywistości ,wiary w inteligencję i wrażliwość młodego człowieka, duch wzajemnej sympatii, szacunku dla ludzkiej aktywności i wiary w to , że „chcieć znaczy móc”.

Wszystkim moim nauczycielom dziękuję dziś serdecznie. Ogólnie rzecz biorąc nie było najgorzej. I naprawdę czasami wiele bym dała, by znów zasiąść w szkolnej ławce, poczuć strach przed klasówką, wyjść z ulgą na przerwę po trudnej lekcji, ślęczeć do późnej nocy nad charakterystyką doktora Judyma. No ale cóż… ce n,est pas possible… , niestety.

A więc chociaż kwiaty….

Kilka lat po maturze, mając za sobą studia polonistyczne, sama stanęłam po drugiej stronie barykady. Jako asystent (katedra literatury staropolskiej), uzbrojona w skrypty, fachową literaturę, dokładnie opracowany konspekt  poprowadziłam swoje pierwsze  zajęcia ze studentami. Potem życie powiodło mnie innymi ścieżkami, ale coś z tamtego belfra jest we mnie do dzisiaj.

Tagi: , ,

Zbliża się listopad

październik 12th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

 

Z topoli, które rosną pod moją kwiaciarnią opadają coraz bardziej żółte liście. Dzisiaj mocno wiało więc wirowały w złotym tańcu, a gdy tylko uchyliłam drzwi wpadały  do środka poganiane podmuchami wiatru. Zanim wyszłam do domu zaczęło się ściemniać, a gdy dojeżdżałam do Wołczkowa mgły porozciągały się  już po łąkach. Zrobiło się zimno.

Zbliża się listopad .

(Jaka ja jestem szczęśliwa, że nie zostałam naukowcem-polonistą.Mogę się tak zupełnie  bezwstydnie, pretensjonalnie zachwycać naturą, światem, tym, że wiosna, że lato, że jesień. Mogę westchnąć: ach, jakie to piękne… albo: och, jakie to urocze; mogę pozwalać sobie na refleksje tak oczywiste , jak to tylko jest możliwe i nawet napisać, że liście „wirowały w złotym tańcu”. Luksus, po prostu niesamowity luksus. Z drugiej strony – na więcej to naprawdę mnie nie stać. Ale to tak  tylko między nami)

No więc zbliża się ten listopad i pora pomyśleć o kompozycjach funeralnych.

Tagi: ,

Bez tej miłosci można żyć…

październik 8th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

 

I cóż powiedzą tomy słowników,

lekcje historii i geografii

Gdy tylko o niej mówić potrafi,

Krzak bzu kwitnący i śpiew słowików.

Choć jej granice znajdziesz na mapach,

Ale o treści, co je wypełnia

Powie Ci tylko księżyca pełnia

I mgła nad łąką, i liści zapach.

Pytasz się ,synu. gdzie jest i jaka?

W niewymierzonej krainie leży

Jest w każdym wiernym sercu Polaka,

Co o nią walczył, cierpiał i wierzył.

W szumie gołębi na starym rynku,

W książce poety i na budowie,

W codziennej pracy, w życzliwym słowie,

Znajdziesz ją w każdym dobrym uczynku.

To wiersz Antoniego Słonimskiego pt. Polska. Dzisiaj nikt już takich wierszy nie pisze, bo śmieszne…, pretensjonalne…, zasciankowe. Mnie wzrusza, zwłaszcza teraz, gdy trudno schować się przed polityką. I jeszcze dodaję kilka zdjęć . Kazdy z Was trzyma z pewnością kilka takich obrazków  gdzieś na dnie serca. ( I akurat przy tym temacie : specjalne pozdrowienia dla Pani Neli, mojej wiernej czytelniczki) Ps. Zdjęcia oczywiście moje.

Tagi: ,

Jesień

wrzesień 4th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Jesienne wieczory są ciche i nieruchome. Lubię je , bo przynoszą równowagę i spokój. Wyciszają. Łąki zastygają w  mglistej melancholii, trawy prześwietlone zachodzącym słońcem układają się w dziwne gobeliny. Tylko drzewa , delikatnym poszumem  wkradają się w ten spokój. Niedługo zaczną opadać pierwsze liście. Kiedyś wcale mi to nie przeszkadzało. Miałam wrazenie, że wraz z nadejściem jesieni wszystko wraca na właściwe sobie miejsce, bieg rzeczy obiera odpowiednie tory. Z upływem lat ta niezmienność natury zaczyna mnie coraz bardziej drażnić. Na wiosnę drzewa znów będą piękne i młode, czego nie mogę powiedzieć o sobie. I nie cieszy mnie już tak bardzo fakt, że właśnie teraz przyroda  odkrywa przed nami całe swoje bogactwo, kusząc barwami , smakami, zapachami. Mam wrażenie, że chce obdarować nas na pocieszenie, w ten niewyszukany sposób  zatuszować fakt nieuchronnie mijającego czasu.

Na zdjęciach: wołczkowskie łąki o zachodzie i pełen jesiennych kolorów kosz

Tagi: , , ,

Pierwszy września

wrzesień 1st, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Dziś pierwszy września.

 Elegancko ubrane dzieciaki maszerują do szkoły. Początek roku szkolnego mija jednak w kwiaciarniach bez echa. Mało kto dostrzega, że kwiatek na przywitanie nauczyciela jest jak bezinteresowny uśmiech. 

Bez echa mija także rocznica wybuchu  II wojny światowej. Nie nauczyliśmy się pamiętać, szanować, oddawać czci. Często nie dostrzegamy, że ci którzy przeżyli koszmar wojny są przecież wśród nas. Oni nie epatują nas swoimi przeżyciami. Robią zakupy w marketach, spacerują po parkach, uśmiechają  się do nas na ulicy. Czasami ze zdziwieniem patrzą na otaczajacą ich rzeczywistość. Tak bardzo jest inna od tej, którą zapamiętali z lat swojej młodości. Świat wartości, który był ich światem rozpada się na ich oczach. I to bez wojny.A my… no cóż? Jakże często bywamy niewyrozumiali, małostkowi.

To mój „margaretkowy klient” skłonił mnie  do takich refleksji. Przyszedł dziś po kwiatki ze zwykłym uśmiechem i życzliwym pozdrowieniem, ale gdy zaczęliśmy rozmawiać o pogodzie, wspomniał, że „wtedy też był taki piękny wrzesień”. W dniu wybuchu wojny miał 16lat. Jako siedemnastolatek był już w partyzance. Przeżył śmierć bliskich, bombardowania, niemiecką okupację. A  dzisiaj przyszedł do mojej kwiaciarni, jak co tydzień, po bukiecik margaretek na stół. I jak zwykle miło się uśmiechał,  zapytał o męża i syna, kazał wszystkich pozdrowić i oczywiście zamachał na pożegnanie wrześniowym bukiecikiem.

Tagi: ,

Dożynki w Dobrej : Floryści – Dzieciom

sierpień 13th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

15 sierpnia zapraszam na gminne dożynki w Dobrej Szczecińskiej. Odbęda się tam warsztaty florystyczne dla dzieci , które przygotowalam w ramach akcji  „Floryści-dzieciom” organizowanej przez  portal www.forumkwiatowe.pl.  Sołectwo Wołczkowo prezentować się będzie pod hasłem „Wołczkowo – wieś artystyczna” , a ja jako wołczkowianka działać będę w związku z tym florystycznie-artystycznie. Jak skończy się nam materiał florystyczny – będziemy lepić w glinie. Dobrych pomysłów nie zabraknie.

Oprócz naszych warsztatów – mnóstwo atrakcji. Konkursy( m.in.konkurs sołectw), pokaz wieńców dożynkowych, tańce, koncerty i oczywiście ……..kiełbasa i piwo. A jakże… Bez kiełbasy i piwa – nic się nie odbywa. Tam gdzie dobra zabawa, musi być i strawa.

( Jakieś dwa lata temu mój syn pojechał z naszą ceramiką na święto „Panny Zielnej” w Lubczynie. Wyjazd pod względem handlowym okazał się pomyłką, ale wrażenia przywiózł Czarek z Lubczyny bezcenne. Kiedy wieczorem przyjechaliśmy z Waldkiem by zwolnić Czarka z posterunku ogłuszyły nas dżwięki gitary. Na scenie, w stroju rockendrollowca,  tamtejszy ksiądz wraz z równie ekstrawagancko wyglądajacym zespołem ryczał pieśń o bliżej nieokreślonej treści. Czarek podejrzanie wylewnie żegnał się ze starszymi paniami z koła gospodyń wiejskich wymieniając ceramikę na obrazki malowane na szkle. Po Lubczynie biegały w zwiewnych szatach Panny Zielne w różnym wieku i ogólnie impreza rozkręcała się w niewiadomym kierunku. Do dziś pozostał nam do niej wielki sentyment oraz  TALON NA KIEŁBASĘ. STRAWA  I ZABAWA .Talonu na piwo nie widzialam. Podejrzewam, że wszystkie wykorzystał Czarek)

Tagi: ,

Ceramik w domu to wielce sympatyczna okoliczność

sierpień 2nd, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Od jakiegoś czasu Waldek  wypala optymistyczne w kolorach naczynia. Kubki, filiżanki, miseczki zajęły na chwilę  w piecu miejsce kotów i tukanów. Rano pijemy kawę z kolorowych filiżanek i od razu mamy dobre humory na cały dzień.

 Zaczął też robić wesołe koraliki  i namawiać mnie, bym spróbowała zaprojektować jakąś biżuterię. Sięgnęłam więc pamięcią do zamierzchłej przeszłości i do zajęć ZPT w szkole. Dla niewtajemniczonych w program nauczania  socjalistycznej szkoły podstawowej wyjaśniam, ze skrót ten oznacza zajęcia praktyczno-techniczne. Wykonywało się na nich wszystko począwszy od sztandarowego karmnika dla ptaków,poprzez sałatkę warzywną, siatkę na zakupy (właśnie na szydełku),wypalaną deseczkę na klucze i wyszywany fartuszek do pracy w kuchni.  W czasach gdy trudno było o kawalek sklejki, zdobycie groszku do sałatki było nie lada wyczynem, a kupno kolorowych nici graniczyło z cudem każda zakończona praca napawała nas dumą nie tyle wynikającą z samodzielnego wykonania zadania ,ile ze zdobycia właściwych materiałów. Dzięki ZPT umiem dziś szydełkować , wyszywać i robić na drutach, a zapach wypalanego drewna –  bardzo specyficzny –  jest jednym z zapachów mojego dzieciństwa. Dzięki ZPT powstały więc moje pierwsze biżuteryjne projekty ku zadowoleniu Waldemara, który rad jest widzieć w akcji swoje koraliki.

Tagi: ,

Procesja Bożego Ciała – Wołczkowo

czerwiec 23rd, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Cztery ołtarze, cztery modlitwy, cztery brzozowe gałazki niesione do domu  z nieco naiwną nadzieją, że uchronią nas od wszystkiego co złe…

 Święto Bożego Ciała  połączone z uroczystą procesją – dla mnie chyba najpiękniejsze święto w kościele katolickim. Urzeka mnie swoją estetyką wywiedzioną wprost z ludowej tradycji.    Kolorowe , fruwające na wietrze wstążki, tkane złotą nicią sztandary, wyszywane poduszeczki z wizerunkami swiętych, kolorowe płatki kwiatów sypane wprost pod nogi księży i oczywiście ołtarze – udekorowane kwiatami, świętymi obrazami, przykryte haftowanymi obrusami. Cała oprawa tego święta, niezmienna od wielu, wielu lat opiera się nowym estetycznym trendom, zachowując swój specyficzny klimat. Na szczęście jest ono zbyt mało atrakcyjne komercyjnie by uległo takiej macdonaldyzacji jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc. 

Ten szczególny klimat wynika równiez z faktu rzeczywistego zaangażowania mieszkańców  w przygotowanie uroczystości. Wspólne strojenie ołtarzy, przygotowanie dzieci do sypania kwiatów, dekorowanie kościoła powoduje, ze zaczynamy tworzyć autentyczną wspólnotę. Towarzystwo Ochrony Zabytków i Miłośników Wołczkowa wróciło nawet do obśmianej tradycji  „czynu społecznego” , by uporządkować teren wokół świątni. 

I co najważniesze : coraz więcej ludzi chce w ten piękny sposób manifestować swoją wiarę. Mimo (ograniczę się tu do delikatnego określenia) niesprzyjajacych dla religii wiatrów okazuje się, że ludzie chcą w tak spektakularny sposób wyrażać swoje przekonania.Nie wnikam tu już ,na ile jest to po prostu przywiązanie do tradycji, bo chyba dzisiaj coraz bardziej  przywiązanie do wiary i przywiązanie do tradycji to jedno.

Ps. Kwiatowe dekoracje w wołczkowskim kościele( tym razem dużo skromniejsze niż na uroczystość Komunii Świętej)- to oczywiście my.

Tagi: , ,
Stronę internetową zaprojektował: Michał Stefanowicz
Blog oparty o WordPress