Kiedy padło hasło „ogień” pierwsze skojarzenie, jakie pojawiło się w mojej wyobraźni ( bezwzględnie oczywiste) to były czerwone anturia. Mam już taką naturę, że zazwyczaj mocno zawierzam swojemu instynktowi twórczemu. .Tak było i tym razem. Wymyśliłam sobie pióropusze, szerokie suknie , płonące wiązanki nie mając zielonego pojęcia , jak od strony technicznej te projekty zrealizować.. Anturium – wiadomo- kwiat delikatny, a tu w perspektywie siatki, stelaże, druty itp. Zaczęłam od głowy… Z siatką florystyczną męczyłam się tydzień i nic nie wymyśliłam. Wszystko co uczyniłam, było zbyt delikatne by dźwignąć pióropusz z anturiów. Z pomocą przyszła mi niezawodna Lila…Odwiedziłyśmy salon rewii brazylijskiej w Szczecinie i byłam uratowana. Mocny, spawany stelaż na głowę był w stanie utrzymać słonia. Ze spódnicą poszło łatwiej. Zamocowanie falban z siatki florystycznej na pasku i uformowanie z nich spódnicy skończyło się jedynie kilkoma ranami kłutymi. Wiązanka i naszyjnik to była sama przyjemność. Ślimaki z drutu kręciłam wieczorami relaksacyjnie wpatrując się w sufit. A w piątek przed wystawą zaczął się twórczy amok.. Umocowanie anturiów na spódnicy zajęło mi prawie cały dzień. Pomogła mi Magda i oczywiście mama, która wspierała mnie nie tylko czynem, ale i dobrym słowem oraz ciepłym posiłkiem za co została uhonorowana premierową przymiarką anturiowego pioropusza. W sobotę rano, Agnieszka , moja „ogniowa modelka” przeszła metamorfozę w salonie wizażu Lili ( www.lilianogal.pl ) i kiedy byłam już spokojna co do ostatecznego efektu stylizacji zaczęły się tzw. „schody”. Okazało się, że za nic w świecie nie zmieszczę sukni do mojego samochodu , tak by jej nie uszkodzić. Nie dość, że była delikatna to na domiar złego okropnie ciężka.. ani ją położyć, ani trzymać „w powietrzu” . Na ratunek przybył niezawodny w takich przypadkach braciszek, który przewiózł spódnicę swoim sporych rozmiarów autem. A na Wałach Chrobrego… po prostu przestrzeń żywiołów…Wiatr taki, że w powietrzu fruwają nie tylko kwiaty, ale całe kompozycje a także namioty …Ale nic to… Dzielnie przygotowuję modelki… Agnieszka w pióropuszu czuje się jak żaglowiec na wietrze… Poły namiotu, w którym czeka anturiowa spódnica unoszą się targane zimnymi podmuchami…Agnieszka o spódnicy słyszała, ale gdy ma ją założyć, jest lekko przerażona…. Daruję jej chyba chodzenie w wysokich szpilkach…Na tym wietrze trzymać musi pióropusz…a gdyby tak straciła równowagę..?.! Jeszcze kolia na szyję…wiązanka do ręki… Czerwona stypha płonie… Jest ok..
No cóż…”powietrze” powstało głównie dzięki Cioci Mani ! Ciocia bowiem, jako zapalona miłośniczka haftu „richelieu”, doświadczenie ma niezrównane w wykonywaniu zadań tzw.”upierdliwych”. Ona to właśnie wykleiła, uszytą uprzednio przeze mnie z organzy, sukienkę dwoma tysiącami ..tak, tak..DWOMA TYSIĄCAMI preparowanych listków magnolii. Trwało to kilka dni, okraszone zostało z pewnością jakimiś soczystymi określeniami ( Ciocia potrafi!!), ale efekt był powalający! Chylę zatem czoła przed cierliwością i precyzją Cioci, bo bez niej , sukienka dla „powietrza” pewnie by nie powstała. Dekoracja parasola natomiast to efekt zespołowego działania moich mężczyzn : syna Cezarego, który nieopatrznie zaproponował pomoc i męża Waldemara, który pomagać musi z racji małżeńskich obowiązków. Wpinanie goździków na siatkę florystyczną poszło Panom nader sprawnie i ocaliło upadającego ducha w przygotowującym kreacje zespole. Biżuteryjny naszyjnik wykonałam sama, bez specjalnych kosztów własnych.
Dopracowanie „powietrza” w sobotę rano powierzyłam sprawnym i doświadczonym rękom fryzjerki Wiktorii Diergaczowej, która spełniła w każdym calu moje wizje dotyczące „odlotowej” fryzury. Lilia Nogal ze „Studia MistrzówETE” wraz z córką Lilianną ( www.lilianogal.pl) zatroszczyły się natomiast o nietuzinkowy makijaż , dzięki któremu Laura, modelka, przeszła zadziwiającą metamorfozę.
Kiedy zobaczyłam Laurę już „w pełnym rynsztunku” poczułam … chyba radość!! Kiedy udaje się w sposób niemal idealny przenieść pomysły z papieru i głowy w ramy rzeczywistości, popatrzeć z perspektywy na to , co znajdowało się do tej pory tylko w wyobraźni to już jest ogromna satysfakcja. A jeśli jeszcze zmaterializowana wizja spełnia nasze oczekiwania, to czegóż chcieć więcej…?
Otóż „ziemia” powstała najwcześniej. Mając świadomość, że stworzenie pozostałych kreacji to będzie walka z czasem, choć tę jedną, najbardziej trwałą i odporną zdecydowałam się przygotować kilka dni przed wystawą. Bawiłam się przy tym doskonale, a wraz ze mną cały zespół „profesjonalnych florystów”: wszechstronnie uzdolniony kolega z ławy szkolnej wraz z dziećmi, w ramach wspólnie spędzonego niedzielnego popołudnia, pomógł w stabilnym zamontowaniu manekina; mąż Waldemar z poświęceniem, pod moim oczywiście światłym kierownictwem, nakręcił patyczki na kolię, które wcześniej pociął z pietyzmem mój brat Tomasz ; mama , przy porannej kawie w kwiaciarni, brała czynny udział w montowaniu kapelusza; a bratowa Marzena pomogła w nadaniu ostatecznego kształtu ozdobnej spódnicy. Nad całością przedsięwzięcia czuwały nasze dwa psy Aron i Łatka, przy czym Łatka bardziej!! A po wystawie….w kapelusz został odziany mój ceramiczny miś i – jak widać- bardzo jest z tego nakrycia głowy zadowolony.
Tagi: kwiatowe kreacje, pomysły florystyczne mniej i bardziej zwariowane, sesja zdjęciowa, wystawa florystyczna
A oto „moje żywioły” w obiektywie Sławka Trojanowskiego ze Studia „Este” ( www.studioeste.pl )
Ogień albo Melancholia małej diabliczki (modelka Agnieszka Mieszała)
Powietrze (modelka : Laura Kozłowska)
Dziękuję Sławku!!
Tagi: kwiatowe kreacje, sesja zdjęciowa, wystawa florystyczna
IV Plenerowa Wystawa Florystyczna upłynęła na dosłownej walce z żywiołem. Wiatr, jak to pięknie ujęła moja koleżanka Alina, okazał się najważniejszym dyrektorem artystycznym .W powietrzu fruwały kwiaty, liście i całe kompozycje. Po twórczym, szalonym piątku nastała równie szalona, wietrzna sobota. Dla mnie – dzień próby, ogromnego stresu i niepewności… Czy moje florystyczne kreacje spodobają się szczecinianom? Czy stworzone w głowie i na papierze stroje będą dobrze wyglądały w rzeczywistości? Czy będą mocne? Czy sprawdzą się w eksploatacji na tak silnym wietrze? Jak w kwiatowych sukniach poradzą sobie modelki? Czy zaskoczę, zachwycę, zadziwię…, bo taki był plan? I czy usatysfakcjonowani będą organizatorzy wystawy ? Obdarzyli mnie przecież ogromnym zaufaniem z pokazu kreacji czyniąc jeden z istotnych punktów programu florystycznego swięta?
Gdy Laura i Agnieszka, a więc Powietrze i Ogień, stanęły przede mną już w pełnej oprawie ( makijaż: Lilia Nogal, fryzury: Wiktoria Diergaczowa) i wdziały na siebie, nie bez pewnego wysiłku, kwietne kreacje przestałam mieć jakiekolwiek wątpliwości.
Było ok!… i to nawet bardzo!!! 🙂 Poczułam szczęście spełnionego twórczo artysty ! 🙂
Na pierwszym zdjęciu: ja z moimi trzema pannami i pan, który koniecznie chciał się z nami sfotografować 🙂
Tagi: kwiatowe kreacje, sesja zdjęciowa, wystawa florystyczna
Nowy numer ” Florum” ( www.florum.pl) i moja kompozycja na okładce (wewnątrz numeru kilkanaście moich świątecznych aranżacji) .
Nowy numer „Strefy Kobiet” ( www.strefakobiet.info ) i na okładce moja zimowa stylizacja ( foto S.Trojanowski, makijaż L.Nogal, fryzura W.Diergaczowa, modelka L.Kozłowska)
Bardzo miły prezent na święta.
„Zimowa baśń” : foto Sławek Trojanowski (www.studioeste.pl ), makijaż Lilia Nogal ( www.lilianogal.pl ) , fryzura Wika Diergaczowa, modelka Laura Kozłowska, projekt oraz suknia, dodatki i kwiaty Monika Dłużyk-Marciniak czyli po prostu ja
Tagi: sesja zdjęciowaPomysł na tę zimową sesję zrodził się w mojej głowie w momencie, w którym zobaczyłam po raz pierwszy srebrny , królewski niemal fotel u Sławka Trojanowskiego w jego fotograficznym atelier. Taki charakterystyczny, designerski rekwizyt musiał zostać w sposób spektakularny wykorzystany!! A że lubię odkrywać nowe możliwości wyeksploatowanych niemal do granic możliwości materiałów okołoflorystycznych, postanowiłam dać nowe życie zwykłej folii do kwiatów. Wymyśliłam Panią Zimę,Królową Śniegu a powołać ją do życia pomogły mi : stylistka fryzur Wiktoria Diergaczowa, wizażystka Lilia Nogal (Studio Mistrzów „ETE”), z którą uwielbiam spierać się o ostateczny kształt naszych wspólnych artystycznych wizji , moja nowa, pełna zapału asystentka Magda Szymańska i oczywiście Laura, zimowa modelka. Fotografował w swoim atelier Sławek Trojanowski (Studio „Este”). Zdjęcia z przygotowań do sesji przedstawiam dziś. Na zdjęcia Sławka trzeba cierpliwie zaczekać.
….co tu dużo mówić : przeszły moje najśmielsze oczekiwania.
Okazało się, że w Szczecinie mamy doskonałe plenery zdjęciowe . Ulica Kolumba, ze się tak kolokwialnie wyrażę, pod tym względem rządzi. Sławomir Trojanowski, autor zdjęć, ciągał nas po różnych, dziwnych miejscach, ale to ujęcie, na tle metalowych drzwi w starej kamienicy właśnie przy Kolumba uznaliśmy za jedno z najlepszych.
Dominika Kujawa jako modelka była po prostu rewelacyjna. Ponieważ sama jest także projektantką, przybyła na sesję z pełną walizką strojów, z których wybrałyśmy bardzo pasujące do naszej koncepcji skórzane body, oryginalne rękawiczki i pas, pięknie wykańczający suknię i podkreślający talię. Zresztą, tak szczerze mówiąc, Dominika jest tak piękną i zgrabną dziewczyną, że nie ma chyba stroju z uwzględnieniem worka, w którym wyglądałaby źle.
Irokez wykonany przez Łukasza Leśniewskiego trzymał się dziarsko do końca sesji. Ja bardzo zadowolona byłam z naszyjnika , jaki zrobiłam z liściowych kulek. Okazało się , że trafiłam w sedno. Pasował doskonale. O makijażu wykonanym przez Lilię Nogal powiem tylko tyle, że był jak zwykle perfekcyjny. I już myślimy o modelce na zimę….
Tagi: kwiatowe kreacje, modelka, pomysły florystyczne mniej i bardziej zwariowane, sesja zdjęciowa