Dzień Nauczyciela

październik 17th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Koniec tygodnia bardzo pracowity. Dzień Nauczyciela, choć nie tak fetowany, jak jeszcze kilka lat temu, to jednak przywiódł do kwiaciarni  tych uczniów, którzy nauczycieli swych cenią i kwiatkiem chcieli wyrazić swój szacunek.

W tym dniu nachodzą mnie wspomnienia z zamierzchłej, szkolnej przeszłosci. Moi nauczyciele byli naprawdę różni. Lepsi i gorsi, sympatyczni i zupełnie nie dający się lubić. W podstawówce była wśród nich „pani od polskiego”. No co tu dużo mówić, krzyczała na nas tak, że słychać ją było na poziomie dwóch pięter, mimo to bardzo ją lubiliśmy i naprawdę dużo nas nauczyła . Zapomnieć nie mogę natomiast perfidnego chwytu „pod obojczyk” , który do perfekcji opanowany miala „pani od biologii”. Dzisiaj metoda wychowawcza nie do przyjęcia, wtedy jakoś nikt nie pomyślał, by z ewidentnej „przemocy fizycznej” robić aferę. Miło natomiast wspominam obie „panie od matematyki”, spokojne, rzeczowe, cierpliwe , a panią dyrektor szkoły podziwiam do dziś. Zachodzi czasem po kwiaty do mojej kwiaciarni. Zastanawiam się zawsze , gdzie kupuje eliksir młodości – wciąż ta sama klasa, elegancja….i wciąż czuję przed nią respekt,choć – ponieważ pamięta mnie z czasów szkolnych!!! – zawsze sympatycznie się do mnie uśmiecha .

A szkoła średnia….II Liceum Ogólnokształcące, czyli szczeciński „Pobożniak” (zwany tak bynajmniej nie z powodu pobożności uczniów, lecz od imienia patrona  ulicy Henryka Pobożnego) za swoich najlepszych czasów . A więc wspaniały dyrektor Fitas;  więc nieodżałowany (zmarł bardzo młodo), naprawdę niesamowity nauczyciel języka francuskiego J.Lehmann. Dzięki niemu, w czasach zamkniętych granic, mieliśmy z całą klasą okazję pojechać do Francji; dzięki niemu do dziś mówię w miarę logicznie po francusku, dzięki niemu wiem, co to pasja nauczania. Lubiliśmy go wszyscy, a On lubił nas. „Dwójka” to także bardzo wymagająca, siejąca postrach nauczycielka fizyki p.prof.Radzymińska i zasadnicza, bezkompromisowa p.prof.Cielecka, nasza wychowawczyni. I jeszcze pani profesor Wrzosek – wspaniała matematyczka. To właśnie u niej na lekcji doznałam zaskakującego zjawiska rozdwojenia jaźni. Byłam tak nieprzygotowana do lekcji,że gdy wezwała mnie do tablicy, wyszłam na środek klasy mając wrażenie , że nadal siedzę w ławce. Sama sobie nie mogłam się nadziwić, że plotę takie bzdury.Dostałam oczywiście pałkę, ale poniekąd , z powodu tego rozdwojenia czułam się  usprawiedliwiona. Nie mogę nie wspomnieć pani profesor Burbickiej (biologia) i pani profesor Błaszyk (historia) – bez  obu pań „Dwójka” nie byłaby taka sama  i wszyscy „dwójkowicze” wiedzą dlaczego. Nie miałaby też szczególnego kolorytu bez polonistki pani profesor Getek. A w ogóle  :” wszyscy „dwójkowicze” to jedna rodzina, starszy czy młodszy, chłopak czy dziewczyna…” i to jest magia tej szkoły i zasługa nauczycieli w niej uczących. Po ” Pobożniaku” krążył, krąży i krążyć będzie duch twórczej swobody, dystansu do rzeczywistości ,wiary w inteligencję i wrażliwość młodego człowieka, duch wzajemnej sympatii, szacunku dla ludzkiej aktywności i wiary w to , że „chcieć znaczy móc”.

Wszystkim moim nauczycielom dziękuję dziś serdecznie. Ogólnie rzecz biorąc nie było najgorzej. I naprawdę czasami wiele bym dała, by znów zasiąść w szkolnej ławce, poczuć strach przed klasówką, wyjść z ulgą na przerwę po trudnej lekcji, ślęczeć do późnej nocy nad charakterystyką doktora Judyma. No ale cóż… ce n,est pas possible… , niestety.

A więc chociaż kwiaty….

Kilka lat po maturze, mając za sobą studia polonistyczne, sama stanęłam po drugiej stronie barykady. Jako asystent (katedra literatury staropolskiej), uzbrojona w skrypty, fachową literaturę, dokładnie opracowany konspekt  poprowadziłam swoje pierwsze  zajęcia ze studentami. Potem życie powiodło mnie innymi ścieżkami, ale coś z tamtego belfra jest we mnie do dzisiaj.

Tagi: , ,
Stronę internetową zaprojektował: Michał Stefanowicz
Blog oparty o WordPress