Po drugie : „Lorka” i po trzecie : walentynkowe serducho
Po drugie: pies , a własciwie suczka o roboczym imieniu Lorka. Przybłąkała się do nas na spacerze i zdobyła nasze serca szturmem, łącznie z sercem naszego szkota Aronka .Jego ogon w obecności Lorki potroił obroty. Przez dwa dni zachowywała się w naszym domu, jakbyśmy się znali od lat. Kto nie wierzy, niech spojrzy na zdjęcie: Lorka bez żadnych zahamowań wyleguje się na naszej kanapie w salonie. Była grzeczna i przymilna. Niestety….. szukaliśmy właściela…My jesteśmy fajni i nawet podlizywaliśmy się do Lorki, ale podejrzewaliśmy, że mimo wszystko woli wrócić do siebie.No i prawowici właściele się znaleźli…Lorka okazała się Nelą i wróciła do domu. A nam jest teraz troszkę smutno. Lorka! Zapraszamy w odwiedziny!
A po trzecie : walentynkowe serducho, miało powstać na warsztatach …, powstało w kwiaciarni na specjalne życzenie jednego z moich klientów.
luty 13th, 2012 at 01:23
witam. Pomysł na walentynkowe warsztaty – super. Szkoda, że nie mogłam się dołączyć, ale chętnie przeczytam relację jeśli taka powstanie :))
Pozdrawiam i będę wyglądać kolejnych propozycji warsztatów, bo praca z kwiatami, to moje ciągle jeszcze niespełnione marzenie.