Deszczowe Kaszuby

lipiec 30th, 2016 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

kaszuby5

 

W naszym oknie podziwialiśmy w tym roku  prawdziwie impresjonistyczny pejzaż  „Kaszuby w deszczu”. Rozmazane deszczem barwne plamy, blade krople  na szybie, melancholia koloru….

 

Chwytaliśmy chwile i widoki.

kaszuby1

 

A gdy zaświeciło oczywiste słońce pognaliśmy na kajak… Oczywiście, oczywiście…..

Nie znam lepszego sposobu wtapiania się w ciszę

kaszuby7

 

„Na górce” – nasza hacjenda

kaszuby

 

A na Jarmarku Wdzydzkim jak zwykle bardzo kolorowo. I słonecznie 🙂 I nawet Waldemar da się odnaleźć na tym zdjęciu. Pierwsze skojarzenia, jako z gruntu fałszywe, odrzucamy 🙂

 

P1016265

 

Kocham ten klimat, kocham to miejsce. A najbardziej kocham zapach starych domów, zapach drewna, w którym tli się pamięć minionego czasu… Chodzę sobie po chałupkach i wącham stare belki… Wiem, wiem, brzmi dziwnie…

kaszuby9

 

W tym roku wracam z drzeworytem i malunkiem na szkle artysty ludowego  Włodzimierza Ostoi-Lnskiego.   Na obrazie Św. Jerzy walczy ze smokiem . Najważniejsze,  że Jerzy smoka załatwił. To daje nadzieję. 🙂       http://www.drzeworyty.pl/fascynacje/wlodzimierz-ostoja-lniski-rzezbiarz-malarz-i-drzeworytnik.html

kaszuby4

 

 

 

 

Tagi: , ,

Wdzydze

lipiec 21st, 2015 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

wdzydze4

Po dwóch latach niebytności, wybrałam się nareszcie z Waldemarem na mój ulubiony jarmark we wdzydzkim skansenie.  Napasłam się estetycznie. Znów mogłam spoglądać w zamyślone oczy ludowych świątków, dotykać ciepłego lipowego drewna , z którego wyłaniały się spod rzeźbiarskiego  dłuta  niebieskie anioły, mogłam nacieszyć się kolorowym światem ludowych malowanek i kunsztem kaszubskich haftów. Sztuka ludowa wciąż stanowi dla mnie przedziwna zagadkę. I jest to zagadka przede wszystkim ludzkiego serca.
I dlatego: najważniejsi byli ludzie….

Zabrał mnie w podróż tajemniczą świat wyobraźni pani Ireny Brzeskiej z  malutkiej miejscowości Kożyczkowo. Ta młoda kaszubka siedziała sobie skromnie w  małym namiociku, wkoło niej uśmiechały się trochę niepewnie anioły, wykrzywiały zęby w złym uśmiechu  kaszubskie diabły, a ona siedziala i w lipowym drewnie wycinała kolejną opowieść. O sobie, o swoim życiu, o swoich emocjach.Wokół pachniało słodko lipowe drewno. Przykucnęłam obok słuchając opowieści o domu, w którym na stole nie ma gdzie talerza z zupą postawić, bo wszędzie drewno, ostrużyny i farby. A potem spotkałam męża Pani Ireny . Zagubiony nieco, siedział pośrodku świata swojej żony  w małym namiocie i z uśmiechem, w którym była duma, słuchał miłych słów o talencie żony. Wdać było, że wybacza jej zupę jedzoną z talerza trzymanego w powietrzu 🙂

wdzydze10

 

Do Szczecina przyjechały ze mną dwa anioły od Pani Ireny, rzekłabym, anioły florystyczne. Jeden zamieszka w domu , a drugi w kwiaciarni i kto wie… Może przemówi do kogoś, kto będzie szukał u mnie otuchy kupując kwiaty… A wtedy może poproszę panią Irenę, by powołala na świat anioły specjalnie dla mnie i przygarnę je pod kwiaciarniany dach….

wdzydze3

 

Przyjechał z nami takze kaszubski konik na kółkach, rozbroił mnie wyraz jego pyska i wielkie, zdziwione światem oczy. Konik dołączył do całego stada ludowych koników u Cezarego na półce . Wesoło zamachal ogonem, więc chyba jest zadowolony 🙂 Tworcą naszego siwka jest pan Józef Bonk, który z drewna wycina głównie ptaszki ( zresztą jego strzyzyk, takze z nami przyleciał). Pan Jozef był tak miły, ze z uśmiechem zapozował  do zdjęcia. A konik z nim. Panie Jozefie, może Pan być spokojny. Siwek będzie miał u nas dobrze. My tez pogładzimy go czasem po czarnej grzywie. Żeby nie tęsknił 🙂

wdzydze9

wdzydze1
Strzyżyk pana Józefa zakolegował sie z dzwońcem pana Roberta Baranowskiego i razem przysiadły na starym kole od wozu

wdzydze22

Obaj panowie są z Tucholi. Widać tam ptactwa całe bogactwo, bo gdy zapytałam pana Roberta o różnorodność ptasiego świata , o pieczołowitość w oddawaniu szczegółów  , wyjął opasły album i pochwalił się całym ogromem ptasich zdjęć. Wykonał je sam godzinami obserwując ptaszory. I widać było w tych zdjeciach miłość do natury i całego ptasiego królestwa

A na zdjęciu : Pan Robert ze swoim ptasińcem

wdzydze5

U pani Eli Świderek zakupiłam dwie małe, skromne kapliczki… tak samo skromne jak ich autorka. Zajrzałam na chwile do kolorowego świata jej świątków, ale  jakoś nie miałam śmiałosci poprosić ją o wspólne z nimi zdjęcie.

 

No i poznałam Honoratę. Autorkę delikatnych, misternie udzierganych na szydełku aniołów oraz puchatych sów patrzacych na swiat koronkowymi oczami. Z jej stoiska niósł sie na całe Wdzydze subtelny zapach lawendy. No i miło  było dowiedzieć się, że zagląda na mojego bloga 🙂

wdzydze11

 

Kaszubi… Całe pokolenia zapatrzone w tradycję… Wrośnięte korzeniami w kaszubska ziemię… O sile tego przywiązania, tego osadzenia w tradycji przekonałam się suchając pani Lilli Gierszewskiej. Pani Lilla maluje na szkle, ale z ogromna dumą mówiła mi o hafciarskiej tradycji w swoim domu i o tym, ze pieknie haftowany ślubny strój jej matki znajduje sie właśnie tu, w muzeum, jako szczególny, wyjatkowy, jako godny pokazania go wszystkim zwiedzajacym skansen..

A na koniec…  słonina… słonina wędzona, poledwica suszona, kiełbasa… i jeszcze raz słonina . Obok naszego ceramicznego kramu usadowił się student z Wilna. Gaduła o szczerym sercu, ktory lekkość bytu przekładał na wirtuozerię  sprzedaży najgrubszej w świecie słoniny. Stale uśmiechnięty radośnie przekomarzał się z klientami, a dla nas co chwilę miał kolejną ciekawą opowieść i kawałek słoniny na okrasę. Mniam, mniam, jakze miły i bezpieczny jest świat ogladany przez pryzmat najgrubszej w świecie słoniny.

wdzydze12

Tagi:

Wakacyjne jarmarki

lipiec 25th, 2014 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Zaczął sie Jarmark Jakubowy. Jak zwykle wspaniały klimat, przyjazna atmosfera i mnostwo miłych niespodzianek. Jedną z nich był dla mnie występ Zbigniewa Wodeckiego, którego lubiłam i ceniłam od zawsze , a teraz lubię i cenię jeszcze bardziej. O tym, że ma super głos nie trzeba nikogo przekonywać, dzisiaj natomiast ujął mnie swoją wysoką kulturą, dowcipem i profesjonalizmem, a takze wyrozumiałościa dla swoich słuchaczy, którzy  domagali się by zaśpiewał „Pszczółkę Maję”nie bacząc na jego przebogaty reperuar.. Oczywiście zaśpiewał, z uśmiechem i po uprzednim, dowcipnym komentarzu.Ze sceny opowiadał smakowite dykteryjki, pełen dystansu do siebie i świata. Jestem pod wrażeniem.  Załączam link do mojej ulubionej piosenki pana Zbigniewa, nastrojowej, mądrej i pięknie zaśpiewanej. https://www.youtube.com/watch?v=WyBcLh-fF_8 oraz zdjecie z koncertu. Szału to z tym zdjeciem nie ma, ale dowód, ze koncert był – jest!

 

No i oczywiscie na jarmark zapraszam. Jeszcze sobota i niedziela. Waldemar siedzi sobie ze swoim zwierzyńcem pod samą katedrą. Łatwo go znajdziecie 🙂

Tagi:

Kolejny raz w Świnoujściu

sierpień 6th, 2012 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Zlot Żaglowców w Świnoujściu to  stały punkt w naszym kiermaszowo-jarmarkowym programie. Mamy tu już swoich fanów, a nasze morskie ( i nie tylko morskie) stworzenia , dobrze się czują w „marynarskich” okolicznościach przyrody (  i „niepowtarzalnych” oczywiście!).

Ryby, niczym wytrawne modelki, pozowały do zdjęć na tle lin, szekli i bulajów. Kot usadowił się za kołem sterowym na kapitańskim mostku, a ptaki spoglądając tęsknym wzrokiem na wysokie maszty zamarzyły o egzotycznych podróżach. Wieczorem wszyscy razem śpiewaliśmy szanty ( m.in. „Brzegi Nowej Szkocji”http://www.youtube.com/watch?v=8vUG5CRk8lw z zespołem „Ryczące Dwudziestki ) i  podziwialiśmy majestatyczne żaglowce.

 

Tagi: ,

Jarmark Jakubowy w Szczecinie A.D.2012

lipiec 23rd, 2012 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Takich tłumów, jako żywo, w Szczecinie chyba jeszcze nie widziano. Ludzie porzucili piękne, czyste,  szkliste – przeźroczyste  super-, hiper- ( i w ogóle) -markety dla drewnianych budek i zgrzebłych namiotów . Zostawili sterylne macdonaldy i wykwintne restauracje dla kiełbasy z kija, cebuli z boczkiem z osmalonej sadzą patelni, dla kozich serów  z płóciennego worka i miodu wypływającego wprost z miodowych plastrów.  Wszechobecny, śródziemnomorski  design made in China odłożyli na bok, by pozachwycać się rodzimym rękodziełem. Z przyjemnością kupowali drewnianą  biżuterię, ceramiczne kubeczki, lniane obrusy. Doskonale się bawili oglądając występy zespołów ludowych i dziecięcych, prezentację grupy „Łobuzy Jezusa”, z zainteresowaniem słuchali koncertu zespołu” Raz, Dwa, Trzy”.  A to wszystko proszę Państwa działo się … tak właśnie… działo się …. tadadadaaammmm… POD KRZYŻEM. I wata cukrowa tam była i kolorowe wiatraczki pod figurą Maryi. Młodzi-niegniewni oferowali się , że wyruszą w pielgrzymkę na motorach po świątyniach jakubowych w powierzonej im intencji. Jedni się modlili, inni bawili. Mimo gwaru nie usłyszałam  ani jednego słowa, po którym musiałabym myć ręce i uszy. Cień katedry ( która notabene przeżywała swoje 825-0 lecie) na wszystkich podziałał nad wyraz zbawiennie. Naprawdę, tylko jagnięcia tam brakowało, które by pospołu z wilkiem lub innym krwiożerczym stworzeniem polegiwało. Zważywszy jednak na fakt, jak wielką  mieszkańcy Szczecina odczuwają radość we wspólnotowym przeżywani jakubowego święta można sądzić, że i do tego dojdzie w niedługim czasie ku zadowoleniu ogółu.

A to moja subiektywna fotorelacja jarmarkowa

 

Tagi: , ,

Wdzydze

lipiec 17th, 2012 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Kolorowe Wdzydze już za nami. Jak zwykle było co oglądać. Ceramicy, rzeźbiarze, filcownicy,wikliniarze, malarze, szwaczki, kury i kaczki, kaletnicy, kowale, zielarki i drwale, jadło znakomite, ciasta wyśmienite,  tabaka w rogu, zabawa w stogu, koncerty i tańce i nóg „połamańce”.

Hafty, koronki, dzbanki i dzwonki, broszki i lale, drewniane bale, diabły i świątki, garncarze, prządki, lniane fartuszki, cudne wydmuszki, na szkle malunki, przepyszne trunki, miody i pszczoły, stare stodoły, ptaszki gliniane, mleko rozlane, ciasto drożdżowe, powietrze zdrowe, kwiatki z bibułki, rzeźbione półki, ogórków słoje – to Wdzydze moje!! Uffff….

Z Wdzydz przyjechał z nami obraz kociewskiej malarki Pani Reginy  Matuszewskiej.http://kociewiacy.pl/gminy/skorcz_gmina/index.php?option=com_content&task=view&id=117&Itemid=33

Upatrzyłam go sobie w tamtym roku, nie zdążylam zakupić, a w tym.. jest już ze mną.

Wobec tego rodzaju sztuki jestem zupełnie bezbronna!!

Tagi: ,

Jarmarki

lipiec 13th, 2012 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Sezon jarmarkowy w pełni. Dzisiaj Waldek wyjechał do Wdzydz Kiszewskich na 39 Jarmark Wdzydzki. Już kiedyś wspominałam , że to jeden z ulubionych naszych jarmarków. Organizowany na terenie skansenu, gromadzący artystów rzemieślników z całego regionu. Jedna z nielicznych imprez w Polsce , na których pozachwycać się można autentyczną sztuką ludową. A że oboje z Waldkiem tę sztukę kochamy ( zwłaszcza malarstwo) to tym chętniej Wdzydze odwiedzamy. Z Waldkiem pojechały m.in. tukany, które wierciły się na piecu już od  tygodnia . Nie mogły doczekać się wyjazdu. Zastanawiały się, czy  Waldemar  zdąży je odpowiednio wyszykować. Niestety, te najbardziej „utyte”  musiały zostać w kwiaciarni. Reszta razem z kurami, kiwiakami i kotami  będzie zdobywała Wdzydze.  http://www.muzeum-wdzydze.gda.pl/jarmark.html

Ps. Po Wdzydzach – Jarmark Jakubowy, Szczecin !!

Tagi: ,

Dalszy ciąg przyjaźni polsko-ukraińskiej

luty 26th, 2012 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Na festiwalu „Włóczykij” w Gryfinie ( warto odwiedzić – opowieści o przedziwnej treści snują na nim podróżnicy z całego świata) wspieraliśmy naszą kolorową ceramiką prezentację ukraińskich przyjaciół. Irina z restauracji „Ukraineczka” (www.ukraineczka.pl)  przygotowała do degustacji najrozmaitsze przysmaki, Lila (www.lilianogal.pl)  prezentowała swoją sztukę wizażu na pięknych modelkach, w tle rozbrzmiewała ukraińska muzyka z filmu ( jeśli dobrze zrozumiałam) „Soroczyński jarmark” ,a my dodawaliśmy kolorytu i dobrze się bawiliśmy. Sympatia i serdeczność, z jaką podchodzi do nas  Lilia i niedawno przecież poznana Irina  jest wprost niewiarygodna.  My, Polacy, mało jesteśmy otwarci ( potwierdzam) i chyba nie bardzo potrafimy znaleźć się w  tym, że tak się wyrażę, strumieniu bezinteresownej , ludzkiej życzliwości. Sympatyczne jest też to, jak bardzo w obcym kraju Ukraińcy wspierają się wzajemnie. Obyśmy i my tak potrafili.

Tagi: ,

Dożynki w Dobrej : Floryści – Dzieciom

sierpień 13th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

15 sierpnia zapraszam na gminne dożynki w Dobrej Szczecińskiej. Odbęda się tam warsztaty florystyczne dla dzieci , które przygotowalam w ramach akcji  „Floryści-dzieciom” organizowanej przez  portal www.forumkwiatowe.pl.  Sołectwo Wołczkowo prezentować się będzie pod hasłem „Wołczkowo – wieś artystyczna” , a ja jako wołczkowianka działać będę w związku z tym florystycznie-artystycznie. Jak skończy się nam materiał florystyczny – będziemy lepić w glinie. Dobrych pomysłów nie zabraknie.

Oprócz naszych warsztatów – mnóstwo atrakcji. Konkursy( m.in.konkurs sołectw), pokaz wieńców dożynkowych, tańce, koncerty i oczywiście ……..kiełbasa i piwo. A jakże… Bez kiełbasy i piwa – nic się nie odbywa. Tam gdzie dobra zabawa, musi być i strawa.

( Jakieś dwa lata temu mój syn pojechał z naszą ceramiką na święto „Panny Zielnej” w Lubczynie. Wyjazd pod względem handlowym okazał się pomyłką, ale wrażenia przywiózł Czarek z Lubczyny bezcenne. Kiedy wieczorem przyjechaliśmy z Waldkiem by zwolnić Czarka z posterunku ogłuszyły nas dżwięki gitary. Na scenie, w stroju rockendrollowca,  tamtejszy ksiądz wraz z równie ekstrawagancko wyglądajacym zespołem ryczał pieśń o bliżej nieokreślonej treści. Czarek podejrzanie wylewnie żegnał się ze starszymi paniami z koła gospodyń wiejskich wymieniając ceramikę na obrazki malowane na szkle. Po Lubczynie biegały w zwiewnych szatach Panny Zielne w różnym wieku i ogólnie impreza rozkręcała się w niewiadomym kierunku. Do dziś pozostał nam do niej wielki sentyment oraz  TALON NA KIEŁBASĘ. STRAWA  I ZABAWA .Talonu na piwo nie widzialam. Podejrzewam, że wszystkie wykorzystał Czarek)

Tagi: ,

Jarmark Jakubowy w Szczecinie

lipiec 25th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Jarmark  Jakubowy w Szczecinie to według mnie dowód na to , jak bardzo ludzie spragnieni są radosnego  bycia ze sobą, tworzenia wspólnoty o wymiarze nie tylko ludycznym , ale także duchowym. Z roku na rok jarmark przyciąga coraz więcej osób , bo  –  ważne jest to zwłasza tu, w Szczecinie – pozwala  wracać do korzeni, sięgać do tradycji , do której szczecinianie sięgają wciąż nieśmiało, budować tożsamość i prawdę tego co „tu” i „teraz,” na tym co „dawniej”.W oparciu o siłę Kościoła, pozwala szczecinianom poczuć piękno i siłę ich miasta.

Mieszkańcy Szczecina na jarmarku czuli się bardzo dobrze.. Swiadczyły o tym tłumy przed Katedrą i tłumy w katedrze. Świadczyło to, że nie opuszczali  placu katedralnego do późnych godzin nocnych, że byli radośni i uśmiechnięci, że chętnie uczestniczyli zarówno w katedralnych nabożeństwach (bo to przecież przez wzgląd na patrona katedry – Św. Jakuba całe to świętowanie), jak i w imprezach oraz koncertach  zorganizowanych dla uświetnienia  odpustu.. Występy zespołów ludowych,  koncerty organowe, pokazy walk rycerskich, prezentacje dziecięcych zespołów tanecznych,występ młodzieżowej orkiestry dętej to tylko niektóre atrakcje. Przesympatyczne było śpiewanie zespołu „Dzieci z Brodą”, a szczególny, mądry i bardzo klimatyczny  koncert Mietka Szcześniaka, którego zawsze bardzo lubiłam, a teraz lubię jeszcze bardziej bo zachwycił się waldkowymi rybkami i nawet dokonał zakupu.

Jarmark Jakubowy jest też, jak pisze Bogdan Matlawski w „Studni Jakubowej” ” nie tylko przedsięwzięciem kupieckim, ale tworzy forum spotkań artystów z całego regionu, z różnych dziedzin sztuki, ludzi nie tracących wrażliwości na Boże sprawy. Powiada się , ze piękno przekazują tylko ci, którzy je mają. Właśnie tę wartość i radość życia ukazują uczestnicy „korowodu jakubowego” ”  Że tak właśnie jest macie Moi Drodzy dowód  na poniższym zdjęciu. Waldkowa ceramika wywoływała, jak widać, bardzo pozytywne emocje.

A co do „korowodu jakubowego”, w którym niesiono ulicami Szczecina figurę Św. Jakuba , to maszerowałam z nim przez Szczecin przy muzyce orkiestry dętej z Łobza.

Myślę, że nie tylko ja polubiłam jarmark właśnie za to subtelne przemieszanie „sacrum” i „profanum”.Ono najbardziej daje się odczuć, gdy z rozbrzmiewającej muzyką organową lub z pogrążonej w cichej modlitwie Katedry wchodzimy wprost w kolorowy, rozbawiony tańcem i śpiewem świat jarmarku. A najpiękniejsze jest to, ze nie ma w tych dwóch światach sprzeczności, że one wspaniale się uzupełniają.

Tagi: , ,
Stronę internetową zaprojektował: Michał Stefanowicz
Blog oparty o WordPress