Alzacja – Hobbiton w realu

czerwiec 30th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

W kwiaciarni rozmowy toczą się już tylko o wakacjach. Moi klienci życzą mi udanego urlopu i z życzliwym zainteresowaniem pytają dokąd się wybieram?  Niektórzy zastanawiają się, jakie inspiracje przywiozę z podróży? Opowiadają o swoich wakacyjnych planach. Tunezja, Grecja, Paryż, Karaiby, Włochy, Tanzania – od razu robi się gorąco.

A my w tym roku znów na Kaszuby, na nasz ukochany Jarmark Wdzydzki.Spotkać się z folklorem, z sympatycznymi ludźmi, z pięknem kaszubskiej przyrody i tradycji. A później może Kurpie… .

Tym razem nie będzie nas w Alzacji ani w Prowansji. Żałuję, bo do Francji czuję ogromny sentyment. Jej estetyka (niezależnie od regionu) zawsze mnie urzeka i inspruje. Język francuski, który zresztą znam, ma dla mnie niewyobrażalną magię. We Francji urodziła się moja mama. We Francji czuję się po prostu dobrze.   Pamiętam, jak kilkanascie lat temu odbyłam swoją pierwszą podróż marzeń , z zamiarem odwiedzenia  zamków nad Loarą. Był to mój pierwszy, poważniejszy wyjazd za granicę. Jechaliśmy przez Niemcy, później przez Belgię i zawiedziona byłam tym co widziałam z okien samochodu. Z autostrad niemieckich w ogóle widać niewiele, a w Belgii droga wiodła nas przez jakieś straszne, przemysłowe tereny, nieprzyjemne i brudne miasta, w których stare gazety walały się  po ulicach. Byłam przerażona. Zastanawiałam się , czy rzeczywiscie  Francja jest taka, jaką ją sobie wyobrażam?Czy spełni moje oczekiwania?    Kiedy tylko przekroczyliśmy francuską granicę, przestałam mieć jakiekolwiek wątpliwości.  Nie mogłabym Francji wymysleć akuratniejszej. Wszystko tu było takie jak być powinno. A kiedy w hotelu dane mi było po raz pierwszy sprawdzić moje językowe umiejętności, kiedy zostałam zrozumiana i ja rozumialam co do mnie mówią, poczułam się jak w domu: bezpiecznie. I dlatego staram się wracać do Francji jak najczęściej.

Ponieważ zdjęcia z Prowansji znajdują się na stronie internetowej kwiaciarni www.podzoltaroza.pl  w dziale inspiracje, tu załączam kilka zdjęć z Alzacji.  Alzacji, która jest jak jedna wielka bajka, taki Hobbiton w realu. Kiedyś, będąc przejazdem w jednej z alzackich miejscowości, rankiem, gdy niemal wszyscy jeszcze spali, weszłam na przykościelne wzgórze, by spojrzeć na winnice w ciszy  niedzielnego poranka.  I zostałam oczarowana, a własciwie zaczarowana. Przeniosłam się w czasie dotykając plecami chłodnych murów starego koscioła, słuchając bicia zegara z kościelnej wieży , piania kogutów;  patrząc, jak rozchylają się po kolei kolorowe okiennice , a słońce coraz śmielej wydobywa soczyste barwy pnących pelargonii. To był jeden z tych momentów, w których ma się ochotę powiedzieć „chwilo trwaj”. Zawsze jednak , a może i na szczęście, znajdzie się jakiś piesek, który mocno zaszczeka i wracamy razem z nim w ramy rzeczywistości.

Tagi:
Stronę internetową zaprojektował: Michał Stefanowicz
Blog oparty o WordPress