Dziękuję

kwiecień 8th, 2012 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Moi klienci rozpieszczają mnie wprost nieprzyzwoicie. Nie wiem czym sobie zasłużyłam na tyle miłych gestów, ale bardzo za nie dziękuję. Za życzenia, za piękne kartki, za uśmiechy i miłe, przedświąteczne pogawędki, za urocze, wielkanocne pierniczki (nie pomyślałam nawet, że takie istnieją) i za wydziergane własnoręcznie jajeczka. Zdobią teraz mój dom i przypominają o ludzkiej życzliwości. A  ceramiczny ptaszek, zachwycający prezent od koleżanki ceramiczki , znalazł honorowe miejsce na świątecznym stole.

Tagi: ,

Powroty

grudzień 24th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Dzisiaj, tuż przed samą Wigilią, byli u mnie w kwiaciarni panowie redaktorzy  z TVN 24 , by nakręcić krótki materiał na temat tegorocznej mody stroikowej, trendów, lansowanych kolorów itp. , itd. Byli bardzo ciekawi co dyktują  floryści oraz poradniki wystroju wnętrz względem świątecznych dekoracji. No i musialam ich rozczarować. W tym roku bowiem to klienci podyktowali trendy. Chyba mieli już dosyć narzucania im co roku dziwnych, czasem zupełnie niekojarzących się z Bożym Narodzeniem kolorów ( czerń!!!) i po prostu, zdecydowanie, powiedzieli dość!!  Oczywiście byli wśród nich i tacy, którzy porwali się na eksperymeny, ale zrobili to nie dlatego, że tak kazała im moda, ale przez wzgląd na własne upodobania estetyczne.

A więc w tym roku wróciła po prostu czerwień. Czerwień bombek, jabłek, głogu. Wróciła zieleń choinki i biel śniegu.A poza tym złoto i srebro. Zatęskniliśmy do domowych klimatów, do pierników, orzechów, jabłek. Do cynamonu, pomarańczy i palących się na choince świeczek. Do ciepłego kominka, śniegu za oknem. Do zapachu choinki . Okazało się, że po prostu zatęskniliśmy do świąt domowych , rodzinnych. Do natury, do korzeni. I im bardziej dziwnie dzieje się dookoła nas , tym bardziej my szukamy oparcia w tradycji. Jakiś instynkt podpowiada nam chyba, że daje nam ona prawdziwe wytchnienie, wewnętrzny spokój. Może przesadzam , ale  czerwono- zielony stroik  i tradycyjnie ubrana choinka  czynią z mojego domu bezpieczną przystań .

Życzę więc wszystkim na te nadchodzące Święta Bożego Narodzenia , aby taką cichą, ciepłą przystań w swoich domach znaleźli, życzę wewnętrznego ukojenia po trudach i wariactwach codzienności i pięknego, światecznego czasu spędzonego w rodzinnej atmosferze.

No i oczywiście kilka zdjęć na poparcie przedstawionych refleksji i wniosków.

Tagi: , , ,

„Magia Świąt”

grudzień 19th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Od kilku dni zachodzą do kwiaciarni klienci z pytaniem, czy już czuję „magię świąt”, bo oni jakoś nieszczególnie. Przysłuchują się przez chwilę muzyce Glenna Millera, przyglądają Waldkowym, uśmiechniętym aniołom, zatrzymują na moment zdziwieni zapachem pomarańczy. Potem wybierają jakąś świąteczną kompozycję, kawałek mojego bajkowego podobno świata i wychodzą w ciemość za oknem. I mimo tego, że tak jak już pisałam, „w moim magicznym domku, wszystko się zdarzyć może…”, ja też jakoś niespecjalnie czułam tę „magię”. Aż do soboty. 

Najpierw, jedna z moich klientek odbierając zamówioną kompozycję przyniosła mi w podarunku jeszcze ciepły, pachnący makowiec. Poczułam się naprawdę wyróżniona. Upiekła go przecież dla swojej rodziny, dla męża, dzieci. A ja…Cóż… Zwykła kwiaciarka , lecz dzięki temu rodzinnemu kawałkowi makowca  nagle poczułam się niezwykle. A gdy odwiedziłam rodziców, zobaczyłam na drzwiach wejściowych wymalowane sztucznym śniegiem gwiazdki. Niby nic, taki drobiazg. Ot, synek sąsiadki bawił się i ozdobił drzwi do mieszkań śniegowymi ornamentami. Radość dziecka, świateczny psikus, dzięki któremu i ja uśmiechnęłam się do siebie. Potem powieszony na oknie kuchennym przez Mamę  bożonarodzeniowy wianek, aromatyczna herbata zrobiona przez Tatę. I znów uśmiechy. A wieczorem przemiłe spotkanie u klientki ( dekorowałam okno), gdzie zostaliśmy przyjęci nie jak grupa robocza, ale po prostu , jak oczekiwani goście. W kuchni krzątała się seniorka rodu czyli po prostu niezastąpiona w takich sytuacjach Babcia. Wypiekała  drożdżowe bułeczki ze śliwkami, napełniające cały dom wspaniałym zapachem. Jeszcze ciepłe dane nam było skosztować, a i na drogę zostaliśmy zaopatrzeni. Pani Domu szykowała się na niedzielną wizytę licznej rodziny ze szczególną troską myśląc o wracającym do domu na święta synu, który ugrzązł na lotnisku we Francji z powodu strajku pracowników francuskich linii lotniczych. Mimo tej troski cała była w uśmiechach, a wraz z bułeczkami zapakowała nam w prezencie nalewkę aroniowo-wiśniową sporządzoną przez Pana Domu  (nalewka przetrwała do niedzieli, dokładnie do godziny 22.45 i była stanowczo za smakowita).

I tak oto, w dużej mierze dzięki moim klientom, pojawiła się nagle „magia świąt” . I rozwinęła się tak ekstremalnie, że dziś wieczorem upiekłam ciastka, co w obliczu moich piekarniczych umiejętności urasta do rangi światecznego wyczynu.W dużej mierze śmiałość kulinarna wynikała z użycia wspomnianej naleweczki.

A tu :

 kawałek mojego bajkowego świata , ten wyróżniony światecznym makowcem

Tagi: , , ,

Pierwszy września

wrzesień 1st, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Dziś pierwszy września.

 Elegancko ubrane dzieciaki maszerują do szkoły. Początek roku szkolnego mija jednak w kwiaciarniach bez echa. Mało kto dostrzega, że kwiatek na przywitanie nauczyciela jest jak bezinteresowny uśmiech. 

Bez echa mija także rocznica wybuchu  II wojny światowej. Nie nauczyliśmy się pamiętać, szanować, oddawać czci. Często nie dostrzegamy, że ci którzy przeżyli koszmar wojny są przecież wśród nas. Oni nie epatują nas swoimi przeżyciami. Robią zakupy w marketach, spacerują po parkach, uśmiechają  się do nas na ulicy. Czasami ze zdziwieniem patrzą na otaczajacą ich rzeczywistość. Tak bardzo jest inna od tej, którą zapamiętali z lat swojej młodości. Świat wartości, który był ich światem rozpada się na ich oczach. I to bez wojny.A my… no cóż? Jakże często bywamy niewyrozumiali, małostkowi.

To mój „margaretkowy klient” skłonił mnie  do takich refleksji. Przyszedł dziś po kwiatki ze zwykłym uśmiechem i życzliwym pozdrowieniem, ale gdy zaczęliśmy rozmawiać o pogodzie, wspomniał, że „wtedy też był taki piękny wrzesień”. W dniu wybuchu wojny miał 16lat. Jako siedemnastolatek był już w partyzance. Przeżył śmierć bliskich, bombardowania, niemiecką okupację. A  dzisiaj przyszedł do mojej kwiaciarni, jak co tydzień, po bukiecik margaretek na stół. I jak zwykle miło się uśmiechał,  zapytał o męża i syna, kazał wszystkich pozdrowić i oczywiście zamachał na pożegnanie wrześniowym bukiecikiem.

Tagi: ,

Czary mary na koniec roku szkolnego

czerwiec 16th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Nadchodzi…Zbliża się wielkimi krokami …KONIEC ROKU SZKOLNEGO. Czas , w którym , jak głosi legenda, w kwiaciarniach mają miejsce  tzw. „żniwa”( uwielbiam to określenie), po których my, kwiaciarze opływamy w dobra wszelakie zgromadziwszy fortuny na sprzedaży ogromnej ilości kwiecia. Może i takie ekscytujące rzeczy miały miejsce w odległej przeszłości , ale o niej najstarsi kwiaciarze już prawie nie pamiętają. Dzisiaj rozmowa z klientem  , lub częściej z klientką, zaczyna się od informacji skierowanej do mnie , że – co prawda- trzeba wykonać np.pięć bukietów od całej klasy, ale średnia cena jednego to 25, maksymalnie 30 złotych. Bukiety  mają być piękne, duże i bogate. Po wstępnych pertraktacjach, jedna  pożądana cecha bukietu wysuwa się na  plan pierwszy: ma być duży. O jakże chętnie uczestniczyłabym w pokazach florystycznych, w których czołowi mistrzowie florystyki poradziliby sobie z tematem dużej i taniej  wiązanki na koniec roku szkolnego i obroniliby przy tym dobre imię florystyki.  A może w kryzysie wszelkie cuda są możliwe?

Jeśli tak, to abrakadabra, czary mary i  hokus pokus. Takie czary to jednak przydatna umiejętność : nie dość, że bukiety piękne , duże i bogate to jeszcze robią się same !!

Czytam sobie tego posta już na spokojnie i chyba powinnam przeprosić za sarkazm.Proszę mi  jednak wierzyć, że mimo moich  najszczerszych chęci nie jestem w stanie połączyć w jednym bukiecie tych kilku  pożądanych cech. Bukiet nie może być jednocześnie duży, tani , piękny i bogaty.  Ale może być skromny  i piękny, i wciąż nie rozumiem dlaczego często gotowi jesteśmy poświęcić piękno i oryginalność  dla niewyszukanego efektu,a może raczej efekciarstwa. A fe!  Znowu paskudnie to brzmi. To może na koniec dodam, ze nie miałam zamiaru nikogo urazić. Usprawiedliwiam tylko mój podwyższony poziom irytacji przy szkolnych zamówieniach.Może niezbyt zręcznie, ale jestem spod znaku barana, a jak mawia moja najbliższa przyjaciółka , barany nie są szczere (choć  tak im się właśnie wydaje). One po prostu są głupie. No i jestem usprawiedliwiona!!!

Tagi: , ,

Zwykłe rozmowy

czerwiec 1st, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Cały wczorajszy dzień przygotowywałam letnie aranżacje do „Florum”. Przyjęłam trzy założenia : efektownie, tanio, oryginalnie. Chyba się udało skoro dwie z nich tak spodobały się moim klientkom, że zamówiły podobne na piątek.

Z okazji Dnia Dziecka odbyłam kilka sympatycznych rozmów. Najpierw odwiedził mnie mój Margaretkowy Klient i złożył życzenia właśnie z okazji Dnia Dziecka. Oczywiście nie zapomniał o moim mężu i synu. Póżniej, z przemiłą Panią Stomatolog wymieniłyśmy uwagi na temat sensowności poprawiania natury. We wnioskach końcowych zgodziłyśmy się, że człowiek  jest spójną całością i niekoniecznie sensowne jest poprawianie drobnych defektów urody. One przecież stanowią także o naszej indywidualności ( wiem co mówię, bo też takowe posiadam – zresztą kto ich nie ma? ) Następnie, z sympatycznym małżeństwem, w którym zarówno Pani , jak i Pan są wielbicielami rękodzieła, omówiliśmy sytuację rękodzielniczą w Szczecinie i na polskich rynkach. Pozachwycaliśmy się Toruniem  i Wdzydzami . Kolejnego klienta musiałam pocieszać, że niskie ciśnienie też działa na mnie deprymująco, a klientkę, starszą Panią, która bardzo dawno już u mnie nie była, wesprzeć opowieściami o dolegliwościach reumatycznych w mojej rodzinie,gdyż ona na takie właśnie cierpi i wyraźnie podniosło ją na duchu to , że nie ona jedna. Na koniec pojawił się temat – rzeka, a mianowicie : pieski. O moich dwóch mogłabym gadać bez końca, a jak trafię na równie zwariowanego posiadacza- opowieściom nie ma końca.  Wieczorem bolał mnie jęzor .

Tagi:

Frezje – „reaktywacja”

maj 27th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Ranek zaczynam od delikatnej i skromnej wiązanki ślubnej z pachnących frezji. Frezje jakoś rzadko widzę we współczesnych, nowoczesnych bukietach.  Kojarzą się może za bardzo z czasami, w których w kwiaciarniach były tylko goździki, gerbery i frezje właśnie. A przecież można pokazać je w nowy sposób, choćby korzystając  z formy małego berła. Nabierają wtedy szlachetności i zyskują na elegancji.

Bukiecik, który robiłam przeznaczony był dla młodziutkiej,skromniutkiej Panny Młodej, delikatnej i subtelnej. Gdy przyszła do kwiaciarni wybierać wiazankę, zachwyciły ja właśnie frezje. Sukienkę miała pościutką,ślub był cywilny. Wybrałam dla niej wariant najprostszy z możliwych : zwyczajne zwiazane kwiatki,ozdobione atłasową wstążką i cyrkoniami. W podobnym stylu-butonierka dla Pana Młodego.

A po południu przyjmuję zmówienie na bukiet okolicznościowy z okazji pięćdziesięciolecia pożycia małżeńskiego .Opowieść, jakiej słucham przy okazji to gotowy scenariusz do filmu , w którym wielka historia przeplata się z małą historią rodzinną, tak typową dla wielu rodzin ze Szczecina i okolicznych miejscowości. Jest w tym scenariuszu młody leśnik, którego wiatr historii przenosi po wojnie ze wschodnich rubieży Polski na Ziemie Odzyskane do poniemieckiej leśniczówki. Jest  rodzina niemiecka , która tę leśniczówkę musi opuścić. Osiedlona już za nową niemiecką granicą,odbywa pewnego dnia  podróż sentymentalną w rodzinne strony. Starsza Pani, Niemka, pamięta dokładnie jabłoń, która wciąż rośnie na podwórzu,a na której ona huśtała się jako pięcioletnie dziecko.I jest w tym scenariuszu powoli zawiązująca się znajomość wynikająca ze wzajemnego szacunku i zrozumienia, jest w końcu  przyjaźń i zwykła ludzka serdeczność . Historia prawie sentymentalna, jak to dobrze więc, że w stu procentach prawdziwa. Jutro właśnie będę robić bukiet dla niemieckiego małżeństwa obchodzącego swoją piękną rocznicę.  

Tagi: ,

Margaretkowy Pan

maj 17th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Co jakiś czas przychodzi do mojej kwiaciarni emerytowany nauczyciel historii , by zakupić do wazonu trzy białe margaretki. Od lat przygotowuję mu mały bukiecik,zawsze taki sam, a przy okazji ucinamy sobie krótką pogawędkę. Omawiamy najnowsze polityczne wątki, wymieniamy uwagi na temat pogody, aż w końcu zawsze kończymy wspomnieniami z dawnych lat, gdy oboje byliśmy nauczycielami. On uczył jeszcze w czasach, gdy istniał podział na gimnazja męskie i żeńskie, studiował na różnych uniwersytetach ,  przewędrował pół Polski pomieszkując w różnych miastach posiada więc cały zbiór ciekawych opowieści. Ja też mam przecież za sobą kilka lat asystentury na szczecińskim uniwersytecie ( „specialite „: Oświecenie – proszę sobie wyobrazić !!). I tak sobie czasem gadamy wspomnając : on dalszą, a ja nieco bliższą przeszłość.

A dzisiaj, kiedy odbywaliśmy właśnie  sympatyczną rozmowę ,uświadomiłam sobie  nagle dlaczego zawsze wydawał mi się  ów nauczyciel historii tak dobrze znajomy. Otóż, gdy byłam jeszcze bardzo bardzo młoda, zaczytywałam się w powieściach E. Niziurskiego (czy jakiś nastolatek dzisiaj jeszcze czyta jego książki?) Jak na młode dziewczę, miałam nieco dziwne upodobania, bo po kilka razy przeczytałam „Do przerwy 0:1″ i uwaga…”Sposób na Alcybiadesa”. Kto czytał, ten od razu skojarzy. Tytułowy ” Alcybiades” to właśnie starszy , bardzo sympatyczny, lubiący i ceniący młodzież, roztargniony i zakochany bez pamięci w historii nauczyciel gimnazjalny. Książka przeurocza, napisana  dowcipnym a jednocześnie pięknym językiem wskazującym na wysoki  iloraz  inteligencji młodych  bohaterów .Tak prostolinijna i dydaktyczna w wymowie ,że  w dzisiejszych czasach podejrzewam , do zaakceptowania jedynie przez niemowlęta.

A mój  margaretkowy klient wyjęty wprost z kart tej moralizatorskiej , ale i zabawnej powieści. Na koniec naszej dzisiejszej rozmowy jak zwykle zapytał o syna , o to jak mu idzie na studiach , prosił, by pozdrowić męża, życzył dużo zdrowia i klientów i zamachał bukiecikiem margaretek.

Tagi:

Gentelmeni są wśród nas

maj 12th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Jak już wspominalam, lubię ludzi w ogóle , a moich klientów w szczególności.  Są wśród nich tacy, których lubię specjalnie.  Niektórzy wyróżniają się jakąś wyjątkową otwartością, poczuciem humoru , życiowym optymizmem. Inni  – przeciwnie – są refleksyjni,  bardzo serio i akuratni. Jeszcze inni potrafią toczyć ze mną długie dyskusje o życiu, dzieląc się swoimi spostrzeżeniami lub od razu obdarzają mnie jakąś życiową mądrością , która niejednokrotnie później się przydaje.

Dzisiaj właśnie odwiedził mnie przesympatyczny Pan, który – gdy wchodzi do mojej kwiaciarni – wnosi ze sobą zawsze (podkreślam raz jeszcze – zawsze, a przychodzi dość często) niespotykany „charme” . Dopracowana w szczegółach, nienaganna elegancja , miły uśmiech , komplement ,  zawsze zdecydowane zamówienie , a na „do widzenia ” grzeczny ukłon. Nie wytrzymałam i zapytałam, jak ocalał,  taki cały „comme il faut” ? Okazało się, ze mam przyjemność podawać kwiaty emerytowanemu już , ale wciąż wiernemu pewnym zasadom , kapitanowi żeglugi wielkiej, pływajacemu niegdyś na dużych , pasażerskich jednostkach. Żałuję, ze nie odbyłam żadnego rejsu statkiem, na którym  był  kapitanem.  Myślę, a nawet mam taką pewność, że dzięki niemu ocaleją w naszym języku określenia :”dama” i „gentelmen”.

Pozdrawiam kwiatowo

Tagi:

Dlaczego było „fajniej”?

kwiecień 30th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Dzisiaj jeden z moich klientów, wcale nie wiekowy, podczas gdy ja przygotowywałam dla niego bukiet zwierzał się z tęsknoty za minionymi czasami. Pomachał mi przed oczami starą pięćdziesięciozłotówką , a potem  z namaszczeniem- niemal jak relikwie- położył przede mną kartkę na mięso z lat osiemdziesiątych. Miał przy tym na twarzy wiele mówiący grymas , który z grubsza można przetłumaczyć następująco : Co z tego, że na sklepowych  półkach towar przelewa się w sposób niekontrolowany, skoro portfel chudy i nie na wiele można sobie pozwolić. Kiedyś towaru nie było, w portfelu były tylko kartki, a mimo to żyło się spokoniej i jakoś tak…..  Taką ocenę tego co minęło słyszę z ust wielu klientów i na końcu jest zawsze to : że było jakoś tak……. no , jakoś tak….. No właśnie! Nie wiadomo jak , ale „fajniej”! 

  I oto czytając ostatnie wydanie tygodnika „Uważam Rze” ( czytuję go ostatnio pasjami), a w nim artykuł pt.”Szukam was!” dostrzegłam ciekawą refleksję, która być może ułatwi odpowiedź na pytanie, dlaczego tak absurdalnie, nieracjonalnie zdarza nam się tęsknić za czasem przeszłym .Zacytuję fragment  :  „Emocja, jaką wyraża ludzki głos, jest dziś sprostytuowana: cały czas ryczą nam do ucha podnieceni goście, że koniecznie musimy coś mieć, didżeje chichoczą, że jest fajnie, a my wiemy, że ich emocje są udawane, skłamane. Przestaliśmy tęsknić do ludzkiego głosu, w którym słychać radość, bo kojarzy nam się z kłamstwem. Owa pędząca nam przez głowę breja wypłukuje z nas potrzebę rozmowy” pisze Maciej Pawlicki. Co do diagnozy czasów – zgadzam się   całkowicie.  Co do potrzeby rozmowy….O! tu mam zupełnie inne zdanie. Wydaje mi się, że ona jest i to jest bardzo silna. Mam wrazenie , że to właśnie wspomnienie życzliwych , przyjacielskich rozmów na przeróżne tematy, rozmów z sąsiadem , z koleżanką z pracy, rozmów o życiu , o dzieciach, o książkach, rozmów o filmach, o psach i egzystencjalnych problemach, rozmów , w których nie bylibyśmy rozgrywani marketingowo  i w których mogliśmy się przyznać, że coś nam w życiu nie wyszło,  brakuje nam najbardziej. Brakuje nam tak, że czasem  obca bądź co bądź osoba, jaką jestem ja, stojaca za ladą , życzliwie słuchająca kwiaciarka, staje się upragnionym interlokutorem. Szczęśliwie się składa, że ja również lubię rozmawiać, poznawać poglądy innych, wymieniać się opiniami.  Jak to dobrze , że zrobienie bukietu trwa jednak te  kilka minut… – mamy w tym czasie okazję zatrzymać się w biegu i zamienić choć kilka , czasem tak bardzo potrzebnych, słów.

Kończę kwiatowo, wiosenną kompozycją i pozdrowieniami

Tagi: ,
Stronę internetową zaprojektował: Michał Stefanowicz
Blog oparty o WordPress